Archive for the ‘Bez kategorii’ Category
Do kosza z takimi umowami
poniedziałek, 7 listopada, 2011Nawet 8 mln osób w Polsce może wykonywać pracę na podstawie tzw. umów śmieciowych. Tacy pracownicy przeważnie nie mają szansy na kredyt, muszą pogodzić się z niepewną sytuacją materialną i kiepskimi widokami na emeryturę. Solidarność właśnie rusza z kampanią społeczną poświęconą temu problemowi. Umowy śmieciowe to, jak definiuje Henryk Nakonieczny, członek prezydium KK „S” odpowiedzialny za dialog i negocjacje w komisji trójstronnej, wszystkie te umowy, które stawiają obywatela w gorszej sytuacji prawnej niż w wypadku umów na czas nieokreślony – choćby praca tymczasowa, na czas określony czy też wymuszone samozatrudnienie. Do umów śmieciowych zalicza się także umowy cywilnoprawne – zlecenie i o dzieło.
8 mln osób
traktowanych jak śmieci
Już w przygotowanym przez Solidarność w ubiegłym roku raporcie „Praca Polska 2010” pisano o nadmiernej elastyczności rynku pracy. „Pomimo pakietu antykryzysowego w 2009 r. wzrosła liczba zawartych umów na czas określony i wynosi 27,1 proc. Liczba tego typu umów była w Polsce w 2009 najwyższa w Europie” – napisano tam. Trudno dokładnie policzyć, ilu osób dotyczą dziś umowy śmieciowe. Ale istnieją wyrywkowe dane. W drugim kwartale bieżącego roku osób zatrudnionych na czas określony było ok. 3382 tys., czyli ok. 27,1 proc. ogółu pracowników najemnych, w niepełnym wymiarze czasu pracowało 1284 tys. osób, czyli 7,9 proc. ogółu pracujących, niepełnozatrudnionych było 327 tys. osób, czyli 2 proc. ogółu pracujących. W tym samym okresie prowadzących pozarolniczą działalność gospodarczą i niebędących pracodawcami było ok. 2285 tys. z czego przynajmniej 70 proc. to osoby samozatrudnione, które w praktyce wykonują umowę o pracę. W ubiegłym roku pracę tymczasową z kolei wykonywało w różnym wymiarze ok. 433 tys. osób. Ministerstwo Finansów nie ma dokładnych danych dotyczących umów śmieciowych. Podaje jednak, że pracujących wyłącznie na umowę o dzieło i umowę-zlecenie jest ok. 800 tys. Łącznie na podstawie umów śmieciowych może być zatrudnionych nawet prawie 8 mln osób w Polsce. W tegorocznym rządowym raporcie „Młodzi 2011” napisano, że w Polsce więcej niż 60 proc. ogółu zatrudnionych dotyczy tymczasowa forma zatrudnienia. „Jesteśmy też w ścisłej czołówce krajów, gdzie kontrakty tymczasowe przy podejmowaniu pierwszej pracy przewyższają liczbę umów zawartych na czas nieokreślony” – czytamy w raporcie. Napisano tam też, że „kontrakty tymczasowe – zwłaszcza w początkowym okresie – wywoływały widoczny wzrost poziomu zatrudnienia. Niebawem jednak doprowadziły do podwójnego (podzielonego na segmenty) rynku pracy. Jeden (wewnętrzny) zagospodarowują etatowi pracownicy, którzy szukają dodatkowych dochodów. Drugi tymczasowi pracownicy, którzy żyją w niepewnej sytuacji, zagrożeni bezrobociem i słabymi perspektywami awansu zawodowego. Dwoisty rynek pracy staje się szczególnie poważnym problemem dla ludzi młodych, albowiem może dla nich oznaczać trwałe balansowanie w roli pracownika nieustannie stażującego. Niebezpieczeństwo takie uwydatnił ostatni kryzys z lat 2009–2011”.
To, jak przedsiębiorcy omijają prawo, wykorzystując możliwość zatrudnienia pracowników na podstawie tzw. umów śmieciowych, widać dokładnie na przykładzie Krośnieńskich Hut Szkła. W sierpniu ponad dwa tysiące pracowników huty zatrudniono przez agencję pracy tymczasowej. Tak będzie do końca listopada. Potem, jak zapowiedziały władze firmy, zostaną ponownie przyjęci do huty. Wcześniej przez dwa lata pracownicy ci byli zatrudnieni na umowy czasowe, odnawiane co kilka miesięcy. Gdy liczba zamówień była mniejsza, niektórym pracownikom nie przedłużano umów. Po dwóch latach, jeśli umowy nie zostałyby wypowiedziane, stałyby się automatycznie umowami na czas nieokreślony. Zatrudniając pracowników przez agencję, szefowie firmy uniknęli takiego scenariusza. Takie rozwiązanie jest zgodne z prawem. My nie możemy sobie pozwolić na zawieranie stałych umów z pracownikami i narażać wierzycieli – mówił lokalnej prasie syndyk huty Marek Leszczak. Huta Krosno S.A. od ponad dwóch lat jest w stanie tzw. upadłości likwidacyjnej. Innego zdania są sami pracownicy. Wojciech Jastrząb, przewodniczący zakładowej „S” mówi „TS” o problemach, które spotykają pracowników huty: – Nie mogą uzyskać kredytu, a gdy zachorują, automatycznie niejako tracą pracę. Nie ma mowy o żadnych planach życiowych, jest natomiast niepewność jutra.
Kredyt i emerytura
nie dla nich
Politykę zastępowania pracowników zatrudnionych na podstawie umów o pracę tymi z firm zewnętrznych, zatrudnionych na umowy cywilnoprawne prowadzi też m.in. Carrefour. Pod koniec września przeciwko takiej polityce protestowali przed siedzibą firmy w Warszawie związkowcy. Carrefour stosuje drastyczne plany oszczędnościowe na pracownikach, zastępując ich pracownikami najemnymi – mówił wówczas Alfred Bujara, szef Sekretariatu Krajowego Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ Solidarność. Większość osób zatrudnionych na podstawie umów śmieciowych może pożegnać się z kredytem np. na mieszkanie, brak im stabilizacji prawnej, społecznej, rodzinnej i emerytalnej. Ale to nie wszystko: – Dla Polski i jej gospodarki najważniejszym zagrożeniem, które jest pomijane w dyskusji publicznej na ten temat, jest ich wielce negatywny wpływ na pogarszającą się sytuację demograficzną – zwraca uwagę Henryk Nakonieczny. „Segmentacja rynku pracy, czyniąca z młodych ludzi pracowników drugiej kategorii, oznacza również gorsze warunki pracy i gorsze perspektywy rozwoju zawodowego” – napisano w raporcie „Młodzi 2011”. „Zgodnie z obliczeniami OECD czas pracy osób zatrudnionych tymczasowo jest znacznie dłuższy niż osób etatowych. Tymczasowo zatrudnieni mają ograniczany dostęp do szkoleń dotowanych przez firmy (krótki kontrakt zniechęca pracodawców do inwestowania w przepływowy kapitał ludzki). Segmentacja ma także wpływ na kształt płac i różnicuje poziomy dochodów ogółu zatrudnionych. Wysokie wskaźniki tymczasowego zatrudnienia podnoszą zarobki pracowników stałych, ponieważ ich pozycja przetargowa jest umocniona przez obecność tymczasowych pracowników, których roszczenia płacowe można zlekceważyć albo odmówić kontynuacji zatrudnienia”. Jednocześnie w raporcie zwrócono uwagę na to, że młodym ludziom, którzy tak często są zatrudniani na kontrakty tymczasowe, rzadko potem udaje się przejść do zatrudnienia stałego.
Grunt, żeby rządzący zrozumieli
Ostatnio minister Boni powiedział: „Wszyscy, którzy płacą podatki, powinni płacić składki ubezpieczeniowe. Także osoby, które są zatrudnione na podstawie umów o dzieło, a nie płacą składek emerytalnych z innego tytułu”.(Obecnie składki emerytalne płacą osoby zatrudnione na etacie oraz na podstawie umowy-zlecenia). Ma to zapobiec sytuacji, w której osoby dziś zatrudnione na podstawie umowy o dzieło, za kilkadziesiąt lat, kiedy przejdą na emeryturę, znajdą się na garnuszku państwa, bo nie odłożą wystarczająco dużo składek, aby pobierać choćby najniższe świadczenie. Według obliczeń ekonomistów fundacji FOR, wprowadzenie składek od umów o dzieło może zwiększyć wpływy do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych nawet o 1 mld zł. Nie wiadomo jednak, kto miałby płacić składki – pracodawcy czy pracownicy. Zdaniem Jeremiego Mordasewicza z PKPP Lewiatan, nie jest to zły pomysł, ale jeśli także inne grupy: mundurowi, górnicy, rolnicy, będą w systemie powszechnym i będą odprowadzać pełne składki. Ulgi w tym zakresie mają także m.in. sędziowie i prokuratorzy. Henryk Nakonieczny przyznaje, że to problem, który wymaga poważnej dyskusji. Dodaje jednak:
– Myślę, że ważniejszym i bardziej efektywnym rozwiązaniem byłaby likwidacja preferencji w opłacaniu składek na ubezpieczenie społeczne przez osoby wykonujące pozarolniczą działalność gospodarczą. Przekonany jestem, że rozwiązanie takie byłoby o wiele bardziej efektywne dla systemu ubezpieczeń społecznych, budżetu państwa, jak i samych zainteresowanych, bo pozytywnie wpłynęłoby na ich przyszłe świadczenia emerytalne. Istnieją także inne rozwiązania, które mogłyby zahamować niepokojące zjawisko zawierania umów śmieciowych, między innymi zmiana przepisów prawnych. Henryk Nakonieczny: – Rzecz w tym, że do wszystkiego niezbędne jest pełne zrozumienie rządzących i współpraca wszystkich partnerów dialogu społecznego.
Piotr Duda, przewodniczący KK NSZZ Solidarność:
Pewna elastyczność rynku pracy nie jest negatywnym zjawiskiem. Ale w Polsce ono przerodziło się w patologię. Z nią trzeba walczyć. Z umowami śmieciowymi styka się coraz więcej pracowników. Wciąż docierają do nas sygnały z Państwowej Inspekcji Pracy, a także z organizacji związkowych o nadużywaniu przez pracodawców umów cywilnoprawnych. Teraz ustawa o przeciwdziałaniu skutkom kryzysu ekonomicznego kończy swoje życie i istnieje niebezpieczeństwo, że pracodawcy będą chcieli wpisać do kodeksu pracy niekorzystne dla pracowników zapisy, m.in. te dotyczące elastyczności pracy. Już podczas KZD we Wrocławiu w uchwale programowej wpisaliśmy postulat walki z umowami śmieciowymi. Wkrótce ruszymy z kampanią na ten temat. Apelujemy do organizacji związkowych, aby nie angażowały się w projekty, np. finansowane ze środków Unii Europejskiej, które promują elastyczne formy zatrudnienia. Będziemy też wykorzystywać każdą okazję, aby mówić ludziom o problemie umów śmieciowych.
Henryk Nakonieczny, członek prezydium KK „S” odpowiedzialny za dialog i negocjacje w komisji trójstronnej:
Mechanizmów zahamowania tych niekorzystnych zjawisk jest wiele, poczynając od likwidacji preferencji w opłacaniu składek na ubezpieczenie społeczne czy zdrowotne, ograniczenie prawne zawierania takich (śmieciowych) umów, które w sposób ewidentny nie mają cech umów o pracę, ich bezwzględna egzekucja, podnoszenie świadomości, tak pracowników jak i, a może przede wszystkim, pracodawców itp. W tym wszystkim niezbędne jest również zwiększenie elementów ochronnych dla osób będących zatrudnianymi w takich formach, w tym prawo do zrzeszania się i do reprezentowania ich interesów.
NSZZ Solidarność we współpracy m.in. z organizacjami pozarządowymi rusza z kampanią dotyczącą umów śmieciowych. W jej ramach powołana zostanie „Koalicja na rzecz przyjaznego zatrudnienia”, do której zapraszane będą znane osoby ze świata mediów, sportu i polityki. Wkrótce powstanie także specjalna strona www – interaktywna mapa umów śmieciowych. Związek przygotuje opracowanie naukowe badające to zjawisko. W czasie trwania kampanii Solidarność zorganizuje także konferencje naukowe poświęcone przyjaznemu zatrudnieniu. Związek przygotowuje też spoty radiowe i telewizyjne oraz reklamy prasowe i billboardowe promujące stałe formy zatrudnienia. Nie wyklucza również protestu przed sejmem lub serii pikiet przeciwko działaniu firm, które stosują umowy śmieciowe. Solidarność będzie się także starała dotrzeć z problemem do szkół, organizacji studenckich i w ogóle do ludzi młodych, którzy w pierwszej pracy mogą zetknąć się z takimi umowami o pracę. O rozpoczęciu kampanii poinformował 25 października podczas konferencji prasowej przewodniczący „S” Piotr Duda.
Nie przehandluj pierwszej gwiazdki
poniedziałek, 7 listopada, 2011NSZZ Solidarność rozpoczyna akcję zachęcającą do skrócenia handlu w Wigilię. Związkowcy apelują o zamknięcie sklepów w tym dniu o godzinie 14.00. Solidarność od dawna przypomina, że przedłużanie godzin handlu w Wigilię do godz. 17.00 czy nawet 18.00 nie przekłada się na większe zyski sklepów. Małe sklepy osiedlowe już to zrozumiały i kończą handel wcześniej. Inaczej wygląda to w przypadku hipermarketów, niektóre z nich przeciągają pracę do późnego popołudnia. Tymczasem z naszych obserwacji wynika, że w Wigilię po godzinie 14.00 handel zamiera – mówi Alfred Bujara, przewodniczący Sekcji Krajowej Handlu NSZZ Solidarność. Po tej godzinie tylko nieliczni klienci robią jeszcze zakupy. Na niepotrzebnym przedłużaniu pracy w tym dniu cierpią natomiast pracownicy, którzy po zamknięciu muszą jeszcze rozliczyć się z pieniędzy, posprzątać sklep i dopiero wieczorem wychodzą z pracy. Bywa więc, że do domu docierają o godz. 19.00, a nawet 20.00 – mówi Alfred Bujara. W pierwszym etapie związkowcy swe działania skierują do pracodawców. – Hipermarkety są właśnie na etapie planowania godzin pracy w okresie świątecznym. Będziemy apelować o rozsądne przygotowanie świątecznych grafików, uwzględniających nasz postulat zakończenia handlu o godz. 14.00 – mówi Alfred Bujara. Podobną kampanię związkowcy prowadzili w zeszłym roku. Szef Solidarności Piotr Duda wystosował list do blisko 20 sieci handlowych w którym zachęcał do podjęcia decyzji o skróceniu pracy sklepów. Zwrócił się do biskupów z prośbą o wsparcie związkowej kampanii. Przed marketami w największych miastach związkowcy rozdawali ulotki zachęcające do krótszych zakupów. Do ulotek dołączony był wigilijny opłatek. Solidarność zorganizowała też happening na Placu Zamkowym w Warszawie – stanęła tam sklepowa lada, przy niej aktorzy odgrywali sklepowe scenki nawiązujące do pracy w sklepie w Wigilię. Akcja zakończyła się powodzeniem, większość sklepów zakończyło w Wigilię handel o godzinie 14.00 lub 15.00. Związkowcy podobnych działań nie wykluczają i w tym roku. – Wszystko zależy od tego, jak będą wyglądały grafiki. Jeśli sklepy skrócą handel do 14.00 to żadne akcje przed sklepami nie będą potrzebne – mówi Alfred Bujara.
Termy Podhalańskie – Szaflary…
czwartek, 3 listopada, 2011Fundajca „Sport i Zdrowie” przy NSZZ Solidarność informuje, że organizuje w dniach 19-20.11.2011r. wyjazd do Szaflar – Termy Podhalańskie. Odpłatność od uczestnika po dofinansowaniu wynosi 100 złotych. Kompleks basenów termalnych Termy Podhalańskie w Szaflarach to jedna z najczęściej odwiedzanych atrakcji turystycznych Podhala. Położone na granicy Białego Dunajca i Szaflar, doskonale widoczne z Zakopianki przyciągają, widocznym z daleka kłębami pary jak się z nich wydobywa. Same baseny dzięki rosnącej popularności tej formy wypoczynku w Polsce, dla wielu grup zorganizowanych stają się doskonałym uzupełnieniem dla szkoleń i wyjazdów integracyjnych, ciesząc się również dużą popularnością wśród turystów indywidualnych.
Zapisy przyjmowane są w siedzibie Związku NSZZ Solidarność- budynek „PROMYK” pokój nr.7. w dniu 3 listopada od godziny 6.00. Dodatkowe informacje można uzyskać pod numerem telefonu 58-63 lub 51-13.
UWAGA: Ilość miejsc ograniczona!!
Więcej informacji o Termach Podhalańskich -Szaflary – kliknij
Wspominamy tych, którzy odeszli
wtorek, 1 listopada, 20111 listopada obchodzimy Dzień Wszystkich Świętych, 2 listopada Dzień Zaduszny. Jak co roku delegacje Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności w tych dniach odwiedzają cmentarze, zapalają znicze i składają kwiaty na grobach zmarłych kolegów związkowców. W przededniu Wszystkich Świętych szef Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz, złożył kwiaty i zapalił znicze pod pomnikiem w Koziegłowach, gdzie 18 lat temu w wypadku samochodowym zginął zaledwie 26-letni Grzegorz Kolosa, charyzmatyczny przewodniczący regionalnych struktur związkowych. Wraz z nim śmierć ponieśli Adam Stepecki, szef górniczej Solidarności i Jan Tyszkiewicz, związkowy kierowca. Delegacje związkowców zapaliły również znicze na grobach Władysława Molęckiego, wiceprzewodniczącego Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności oraz Kazimierza Zachnika i Józefa Wiśniowskiego – członków prezydium Zarządu Regionu. Jeszcze przed kilkoma laty wszyscy byli związkowymi liderami, świetnymi negocjatorami i organizatorami, skutecznymi w osiąganiu zamierzonych celów oraz w łagodzeniu sporów. Podobnie jak Mirosław Karczmarzyk, wiceprzewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności, Sylwester Danielczyk, szef Regionalnego Sekretariatu Emerytów i Rencistów, Marek Mirynowicz, specjalista z Biura Ekonomiczno-Prawnego Zarządu Regionu i Czesław Kiszkalewicz, przewodniczący Regionalnej Sekcji Ciepłownictwa. To tylko niektóre z nazwisk naszych zmarłych kolegów… Szczególnie bolesne są wspomnienia o tych, którzy odeszli niedawno. W styczniu zmarł Robert Odyjas, pracownik Biura ds. Rozwoju i Szkoleń Związkowych oraz Współpracy Zagranicznej. Miał zaledwie 33 lata. Był doskonałym organizatorem związkowym. W maju odszedł 43-letni Leszek Sobeczek, kierowca górniczej Solidarności, wśród związkowców znany jako „Misiek”. Obaj byli niezwykle oddani sprawom związku. A przy tym byli świetnymi i bardzo lubianymi kolegami. Cechowała ich odwaga, bezkompromisowość, życzliwość i poczucie humoru. Przegrali z nieuleczalnymi chorobami. W tym roku odeszli również dr Teresa Zaporowska, współzałożycielka Solidarności Pracowników Ochrony Zdrowia w Zawierciu i jej długoletnia działaczka, Jerzy Rabsztyn, jeden z założycieli NSZZ Solidarność w Instytucie Technik Innowacyjnych Emag i Adam Sańka, wiceprzewodniczący Solidarności w Nexteer Automotive Poland w Tychach. Wszyscy oni na zawsze pozostaną w naszych wspomnieniach i modlitwach. Wszystkich zawsze będzie nam bardzo brakować.
Rok kadencji Piotra Dudy
poniedziałek, 24 października, 2011Zebranie 350 tysięcy podpisów i złożenie do Sejmu obywatelskiego projektu ustawy o podniesieniu płacy minimalnej, dobra współpraca ze strukturami regionalnymi oraz rosnące zaufanie do związku – to zdaniem przewodniczącego „Solidarności” Piotra Dudy tylko niektóre z ważniejszych osiągnięć pierwszego roku jego kadencji. W piątek 21 października upływa rok od wybrania go na szefa związku. Podczas zeszłorocznego zjazdu wyborczego we Wrocławiu Piotr Duda o przewodnictwo w „Solidarności” konkurował z ówczesnym szefem „S” Januszem Śniadkiem. Pokonał go 27 głosami. Przekonał delegatów zapowiedziami odpolitycznienia roli „Solidarności”, większej równowagi pomiędzy historią a teraźniejszością oraz zmiany polityki informacyjnej. Stopniowo realizuję te obietnice – podkreśla Piotr Duda. – Związek pod moim kierownictwem wciąż pamięta o naszej pięknej historii, ale intensywnie angażuje się przede wszystkim w bieżącą pracę związkową. Zebrane przez „Solidarność” 350 tysięcy podpisów pod obywatelskim projektem ustawy o podniesieniu płacy minimalnej, świetnie przez nas zorganizowane kilkudziesięciotysięczne manifestacje w Warszawie i Wrocławiu czy rozpoczynająca się wkrótce kampania skierowana przeciwko umowom śmieciowym – to dziś kluczowe dla „Solidarności” zagadnienia. To od nich zależeć będzie przyszłość naszej organizacji i jej członków – podkreśla przewodniczący „S”. Jednym z najważniejszych haseł przedwyborczych Piotra Dudy była zmiana relacji ze światem polityki. Rok temu, jeszcze jako kandydat na przewodniczącego, zapowiadał większą równowagę w relacjach z partiami politycznymi. Dziś mówi: – Jeśli chcemy być skuteczni jako związek, od polityki i od polityków do końca nie uciekniemy. Traktujemy ich po partnersku i też takiego traktowania oczekujemy. Przed żadnym ugrupowaniem nie będziemy klękać. Ważną zapowiedzią przedwyborczą Piotra Dudy było utrzymywanie częstych i regularnych kontaktów ze strukturami terytorialnymi i branżowymi „S”. – Nie wyobrażam sobie, że mógłbym być biurowym przewodniczącym, nie spotykać się z ludźmi, nie rozmawiać o ich problemach. W organizacjach zakładowych toczy się prawdziwe związkowe życie, przewodniczącego „Solidarności” nie może tam zabraknąć – mówi Piotr Duda, który w ostatnich 12 miesiącach pokonał w podróżach służbowych ponad 100 tys. kilometrów. Realizacją przedwyborczych zapowiedzi są też zmiany w sferze komunikacji z otoczeniem. Więcej różnorodnych informacji pojawia się na internetowej stronie związku (www.solidarnosc.org.pl), aktywne są związkowe profile na facebooku (www.facebook.com/solidarnosc) i youtubie (www.youtube.com/tvsolidarnosc). Związek wydaje też co tydzień Serwis Informacyjny Solidarności oraz, poprzez zależną spółkę Tysol, Tygodnik Solidarność. Za sukces ostatnich 12 miesięcy Piotr Duda uznaje rosnące zaufanie do związku. Według wrześniowych badań CBOS, dobrą ocenę NSZZ „Solidarność” wystawia 35 proc. badanych. To o 5 proc. więcej niż rok temu. O 4 proc. spadła natomiast liczba złych ocen wystawianych związkowi. We wrześniu taką opinię wyraziło 30 proc. badanych. Rok temu – 34 proc. – To potwierdzenie, że działania podejmowane przez związek idą w dobrym kierunku, że nasza praca ma sens. Ludzie to widzą i doceniają – mówi Piotr Duda.
Wielki piec do wygaszenia
piątek, 21 października, 2011Kierownictwo dąbrowskiego oddziału ArcelorMittal Poland poinformowało w piątek pracowników, że zapadła decyzja w sprawie okresowego wstrzymania pracy na Wielkim Piecu nr 3 w dąbrowskim oddziale spółki. Związkowcy alarmują, że to tylko początek poważnych problemów w Dąbrowie Górniczej i w pozostałych oddziałach AMP. Do wczoraj służby prasowe AMP zaprzeczały, że zapadła taka decyzja. Dziś została ogłoszona pracownikom. Służby prasowe nadal zaprzeczają, że zdecydowano też o zwolnieniu do końca 2012 roku ok. 3 tys. pracowników. Ale to jest taka sama polityka informacyjna, jak w przypadku wielkiego pieca. Decyzja zapadła, tylko z jej ogłoszeniem zwleka się do ostatniej chwili – mówi Jerzy Goiński, przewodniczący Solidarności w ArcelorMittal Poland. Wygaszanie wielkiego pieca potrwa do końca listopada. Pracownicy z tego oddziału mają znaleźć pracę i przy wygaszaniu, i w innych oddziałach. Do końca 2011r. w AMP obowiązuje porozumienie, w którym uzgodniono, iż pracodawca w przypadku ograniczenia produkcji maksymalnie wykorzysta szkolenia, dodatkowe i uzupełniające dni wolne, urlopy zaległe i bieżące pracowników. Porozumienie przewiduje też tzw. postojowe. Pracownik otrzymywał będzie 80% wynagrodzenia obliczonego jak za urlop wypoczynkowy. Ale co potem? – pyta Goiński . Związkowcy obawiają się, że od początku 2012 nastąpi przyśpieszenie planu restrukturyzacji zatrudnienia w spółce. Pierwotnie planowano, że ograniczenie zatrudnienia o ok. 3 tys. osób będzie prowadzone stopniowo do 2015. Tymczasem według informacji związkowców tylu pracowników straci pracę w AMP do końca przyszłego roku. W czwartek 20 października przewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz złożył wniosek o zwołanie w trybie pilnym posiedzenia Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego w sprawie sytuacji w hutnictwie. Chce, aby w tym posiedzeniu wzięli udział przedstawiciele resortów skarbu i gospodarki. – Mam nadzieję, że dojdzie do tego spotkania i zostaną wypracowane rozwiązania chroniące pracowników naszej branży. Inne kraje chronią swój przemysł hutniczy, u nas tego się nie robi. Tyle mówiono o tym, jakie korzyści przyniesie polskiej gospodarce Euro 2012. Tymczasem stal do budowy stadionów jest sprowadzana z Niemiec, Francji czy Luksemburga. Polskie huty w ogóle na tym nie skorzystały. Wręcz przeciwnie, tracimy odbiorców na rynku wewnętrznym – mówi Goiński.
W przyszły piątek 28 października odbędzie się posiedzenie przedstawicieli Solidarności ze wszystkich oddziałów AMP. Podczas spotkania związkowcy podejmą decyzje w sprawie działań w obronie miejsc pracy w spółce.
12 przyjaznych pracodawców
wtorek, 18 października, 2011Zgoda nie musi oznaczać uległości. Ważne że w odpowiednim miejscu, czasie i w odpowiedni sposób potrafimy znaleźć wspólny punkt widzenia i wspólnotę dążenia – mówił prezydent Bronisław Komorowski podczas dzisiejszej uroczystości wręczenia certyfikatów „Pracodawców Przyjaznym Pracownikom”. Konkurs organizował NSZZ „Solidarność”.
Zobacz film z uroczystości wręczenia certyfikatów
Zobacz galerię zdjęć
W czwartej edycji akcji certyfikacyjnej nagrodzono 12 pracodawców. Wśród nich między innymi producenta silników samochodowych, niepubliczny zakład opieki zdrowotnej oraz ogród zoologiczny. Do konkursu mogły być zgłoszone firmy, których codzienne praktyki zbieżne są z wartościami propagowanymi przez NSZZ „Solidarność”. Wśród kryteriów branych pod uwagę było m.in. preferowanie stałego zatrudnienia i przestrzeganie bezpieczeństwa i standardów pracy. Ważne było też, by pracownicy mieli nieskrępowaną możliwość tworzenia w zakładzie związków zawodowych. Patronat nad konkursem objął Bronisław Komorowski. Podczas dzisiejszej uroczystości w Belwederze prezydent podkreślił znaczenie poszukiwania porozumienia pracodawców i pracowników. – Zgoda nie musi oznaczać uległości. Zgoda to szukanie porozumienie i współdziałania oraz dostrzegania tego, że warto budować szczególne relacje pomiędzy pracodawcami i pracownikami – mówił Bronisław Komorowski. – To nie oznaczy że ktoś musi kapitulować i rezygnować z konfrontowania z własnymi poglądami potrzebami poglądów i potrzeb innych. Tak jest zbudowana demokracja. Prezydent w swym wystąpieniu doceniał zaangażowanie „Solidarności” w promowanie dobrych relacji w stosunkach pracy. – To potwierdzenie ważnego dla mnie oczekiwania, że związki zawodowe, w tym NSZZ „Solidarność”, idą w kierunku poszukiwania właśnie takiej formy aktywności, gdzie nie ma żadnej formy kapitulacji czy rezygnacji z ostrych form protestu, jeśli jest taka potrzeba. Ale jestem przekonany, że za tym stoi ważne konstatacja, że tak na końcu liczy się to, czy potrafimy w odpowiednim miejscu, czasie i w odpowiedni sposób znaleźć minimum wspólnego punku widzenia i wspólnoty dążenia. NSZZ „Solidarność” od swojego powstanie nigdy nie był nastawiony w sposób roszczeniowy – podkreślił podczas uroczystości przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ „S” Piotr Duda. – . Zawsze staraliśmy się współpracować, być partnerem dla pracodawców. Partnerstwo w zakładzie pracy przełoży się na pewno na lepsze wyniki i atmosferę w zakładzie pracy. Piotr Duda zaznaczył, że wręczona dziś nagroda jest jedyną przyznawaną pracodawcom przez pracowników. – Nie ma takiej drugiej nagrody. Jest mnóstwo nagród, które sobie pracodawcy nawzajem wręczają. Ale to nie to samo – podkreślił szef „Solidarności”.
Jesienne wydanie Koksika
poniedziałek, 17 października, 2011Jonak zmiażdżył Bunemę
poniedziałek, 17 października, 2011Damian Jonak jednogłośnie pokonał na punkty Alexa Bunemę w walce o pasy WBA Intercontinental oraz WBC Baltic. Polak dominował na ringu przez wszystkie 10 rund, bezlitośnie punktując przeciwnika. Pojedynek Damiana Jonaka z Alexem Bunemą był walką wieczoru gali „Wojak Boxing Night” w katowickim Spodku. Polski pięściarz od pierwszego gongu narzucił wysokie tempo i bardzo szybko wybił Bunemie z głowy myśl o zwycięstwie. Na głowę i korpus Kongijczyka przez całą walkę spadał grad ciosów. Jonakowi bardzo szybko udało się zepchnąć przeciwnika do głębokiej defensywy. Polak zasłużenie wygrał na punkty w stosunku 100:89, 100:89, 99:90, co oznacza, że według dwóch sędziów wygrał wszystkie rundy, a według jednego 9 z 10 starć. Zdaniem ekspertów pojedynek z Alexem Bunemą był najpoważniejszym wyzwaniem w dotychczasowej karierze Jonaka. Jednak doświadczony zawodnik z Demokratycznej Republiki Konga, który w swojej karierze walczył i wygrywał z mistrzami świata, w Katowicach nie miał absolutnie nic do powiedzenia. Wykazał się jedynie odpornością na ciosy, choć walka kilkakrotnie mogła zakończyć się przed czasem. Już na początku drugiej rundy, po potężnym podbródkowym Jonaka, Bunema ukląkł w narożniku, jednak udało mu się wstać „na 9”. Później jeszcze kilkakrotnie chwiał się na nogach, lecz do kolejnego liczenia już nie doszło. Nieco śmielej Kongijczyk zaczął atakować dopiero w dwóch ostatnich rundach, kiedy stało się jasne, że może pokonać Polaka wyłącznie posyłając go na deski. Damian pokazał jednak, że w defensywie również jest wyśmienity i nie dał się trafić żadnym mocnym ciosem. – Widziałem jego kilka walk i wiem, że jest groźny do ostatniej rundy. Mocno bije z obydwu rąk, trzeba bardzo uważać, bo jest niebezpieczny do ostatniej sekundy. Dostałem kilka mocnych ciosów na korpus, ale na szczęście na głowę nie przyjąłem żadnego – powiedział Jonak po walce do dziennikarzy. Walka w Spodku była pierwszym pojedynkiem Jonaka rozegranym na Śląsku od przeszło dwóch lat. W katowickiej hali Damiana dopingowało kilka tysięcy członków Solidarności z Dominikiem Kolorzem i Piotrem Dudą na czele. Kiedy pięściarz wychodził na ring, związkowcy utworzyli nad nim szpaler z flag Śląsko-Dąbrowskiej „S”. Jak zwykle nasz mistrz walczył z logo związku na plecach. Uwielbiam tutaj walczyć. Kibice wprowadzają super atmosferę, dlatego chciałbym, aby tych walk na Śląsku było jak najwięcej. Każdy zawodnik przy takiej publiczności, która go mocno wspiera bardzo stara się, aby wypaść jak najlepiej. – powiedział bokser. – Byłem nieco spięty. Wyprowadzałem trochę za dużo ciosów, za bardzo chciałem się pokazać, że jestem u siebie i dominować nad przeciwnikiem. W następnych walkach postaram się opanować temperament – zapewnił z uśmiechem Damian Jonak.