Baner

Archive for the ‘Bez kategorii’ Category

XII Karczma Piwna 09.05.2015

poniedziałek, 11 maja, 2015

DSC_0152

09 maja 2015 roku w Sosnowcu odbyła się XII Karczma Piwna Koksowników Koksowni Przyjażń  zorganizowana przez Międzyzakładową Organizacje Związkową NSZZ Solidarność Koksowni Przyjażń.
Karczma piwna Koksowni Przyjażń przejdzie do historii jako udana. Dowcipne hasła nawiązujące do aktualnych spraw koksowni,wesołe przypowiastki, scenki, konkursy, to wszystko mogło się podobać. Wspaniała zabawa dobre jadło zakończyło się toastem przewodniczącego Zenona Fiuka: Nie ma w życiu nic piękniejszego Niż kufel piwa w gronie przyjaciół z którymi lubimy przebywać. Ale nadszedł czas wypić za zdrowie i zakończyć biesiadowanie. Za spotkanie za rok.
DSC_0119

Na karczmie obecni byli: Przewodniczący Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ Solidarność Dominik Kolorz, Z-ca Przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ Solidarność Bogdan Biś,  Prezes zarządu JSWS.A. Edward Szlęk, przedstawiciele zarządu JSW KOKS S.A Koksowni Przyjaźń, oraz Prezesi naszych Spółek ,,córek”. Obecnością zaszczycili również nas parlamentarzyści PiS Jacek Osuch, Waldemar Andzel oraz Łukasz Kmita.

Nie zabrakło również tych najważniejszych, czyli członków NSZZ ,,Solidarność” Koksowni Przyjaźń , w liczbie ponad  600 osób, którzy tradycyjnie świetnie bawili się przy dużych ilościach piwa i smacznych golonkach.

NSZZ Solidarność dziękuję wszystkim uczestnikom i sponsorom XII Karczmy Piwnej za miłą i kulturalną zabawę i zaprasza już wszystkich na
KOLEJNĄ XIII Karczmę ,, już za rok”.
<<<< GALERIA  Z KARCZMY PIWNEJ KOKSOWNIKÓW >>>>

DSC_0013DSC_0010

Dzień Koksownika

wtorek, 5 maja, 2015

sw_Florian

Serdeczne życzenia

by święty Florian – patron hutników i koksowników obdarzył Was swoją opieką,

byście zawsze bezpiecznie wracali do rodziny i bliskich,

a także pomyślności i satysfakcji z wykonywanej pracy,

uznania i szacunku ze strony Pracodawcy,

i powodzenia w życiu osobistym wszystkim pracownikom

JSW KOKS S.A. oraz Spółek zależnych i firm współpracujących

składa Prezydium, Międzyzakładowa Komisja NSZZ”Solidarność” w Koksowni Przyjaźń


Kim był św. Florian:

Według żywotu z VIII w., Florian z Lauriacum urodził się ok. 250 roku w Zeiselmauer (Dolna Austria). W młodym wieku został dowódcą wojsk rzymskich, stacjonujących w Mantem, w pobliżu Krems (obecnie w północno-wschodniej Austrii). Podczas prześladowania chrześcijan przez Dioklecjana został aresztowany wraz z 40 żołnierzami i przymuszony do złożenia ofiary bogom. Wobec stanowczej odmowy wychłostano go i poddano torturom. Przywiedziono go do obozu rzymskiego w Lorch koło Wiednia. Namiestnik prowincji, Akwilin, starał się groźbami i obietnicami zmusić oficera rzymskiego do odstępstwa od wiary. Kiedy jednak te zawiodły, kazał go biczować, potem szarpać jego ciało żelaznymi hakami, wreszcie uwiązano kamień u jego szyi i zatopiono go w rzece Enns. Miało się to stać 4 maja 304 roku. Jego ciało odnalazła Waleria i ze czcią je pochowała. Nad jego grobem wystawiono z czasem klasztor i kościół benedyktynów, objęty potem przez kanoników laterańskich.

W roku 1184 na prośbę księcia Kazimierza Sprawiedliwego, syna Bolesława Krzywoustego, Kraków otrzymał znaczną część relikwii św. Floriana. W delegacji odbierającej relikwie miał się znajdować także bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski. Ku ich czci wystawiono w dzielnicy miasta, zwanej Kleparzem, okazałą świątynię. Kiedy w 1528 r. pożar strawił tę część Krakowa, ocalała jedynie ta świątynia. Odtąd zaczęto św. Floriana czcić w całej Polsce jako patrona podczas klęsk pożaru, powodzi i sztormów. Kraków jeszcze dzisiaj obchodzi pamiątkę św. Floriana jako święto. Florian jest patronem Austrii i Bolonii oraz Chorzowa; ponadto hutników, strażaków i kominiarzy, a także garncarzy i piekarzy.

Pielgrzymka do Lichenia

wtorek, 7 kwietnia, 2015

licheń

KOMUNIKAT

 

Fundacja „Sport i Zdrowie”  przy  NSZZ  „Solidarność”  Koksowni  Przyjaźń  w Dąbrowie Górniczej informuje  członków związku, że organizuje w dniach 25-26  kwietnia 2015 roku dwudniową pielgrzymkę Solidarności do Sanktuarium Maryjnego w Licheniu.

Wyjazd nastąpi w dniu 25 kwietnia  z Olkusza o godz. 700 Osiedle Słowiki z przystanku autobusowego oraz z Dąbrowy Górniczej o godz. 730 z przystanku przed Pałacem Kultury Zagłębia.

Odpłatność od uczestnika wynosi 75 zł. Zapisy przyjmowane są w siedzibie  NSZZ ,,Solidarność” – budynek PROMYK pok. Nr 101 i 104. Dodatkowe informacje w sprawie wycieczki można uzyskać pod nr tel. 58-63 i 51-13

 

Komunikat podpisał

Wiceprzewodniczący NSZZ ,,Solidarność”

Koksowni Przyjaźń

Józef Filas

panoramiczne(2)

WESOŁYCH ŚWIĄT

czwartek, 2 kwietnia, 2015

Wielkanoc-kartka

Pogody ducha, zdrowia i

radości oraz wszelkiego

dobra  z okazji

Świąt Wielkanocnych

wszystkim pracownikom

Koksowni Przyjaźń i

Spółek ,,córek” oraz ich

Rodzinom, 

życzy 

 Międzyzakładowa Organizacja Związkowa NSZZ ,,Solidarność” Koksowni Przyjaźń

 WIELKANOC 020

XXXVII Zebranie Delegatów NSZZ „Solidarność” Koksowni Przyjaźń

poniedziałek, 30 marca, 2015

W dniu   27 marca 2015 odbyło się XXXVII Międzyzakładowe Sprawozdawcze   Zebranie Delegatów NSZZ „Solidarność” Koksowni Przyjaźń .

Porządek obrad przedstawiał się w następującym porządku:

  1. Otwarcie obrad,
  2. Wystąpienia zaproszonych gości,
  3. Przyjęcie porządku obrad,
  4. Wybór Przewodniczącego Zebrania, jego Zastępcy oraz protokolanta,
  5. Ustalenie liczby członków i wybór Komisji:
    • Skrutacyjnej,
    • Uchwał i Wniosków,
  6. Stwierdzenie prawomocności Zebrania,
  7. Złożenie sprawozdań i informacji
    • Komisji Międzyzakładowej Organizacji Związkowej,
    • Międzyzakładowej Komisji Rewizyjnej,
  8. Podjęcie uchwały o wyjściu MOZ NSZZ ,,Solidarność” Koksowni Przyjaźń z Zakładowej Organizacji Koordynacyjnej JSW KOKS S.A.
  9. Zmiana schematu organizacyjnego Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ ,,Solidarność” Koksowni Przyjaźń w Dąbrowie Górniczej,
  10. Wybory uzupełniające członka Komisji Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ ,,Solidarność” Koksowni Przyjaźń
    • Zgłaszanie kandydatów,
    • Zamknięcie listy kandydatów,
    • Prezentacja kandydatów,
    • Głosowanie tajne,
    • Ogłoszenie wyników wyborów,
  11. Wolne wnioski,
  12. Zakończenie obrad.

Delegaci podjęli uchwały  o wyjściu MOZ NSZZ ,,Solidarność” Koksowni Przyjaźń z Zakładowej Organizacji Koordynacyjnej JSW KOKS S.A. oraz o zmianie schematu organizacyjnego Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ ,,Solidarność” Koksowni Przyjaźń w Dąbrowie Górniczej.

W wyborach uzupełniających na członka Komisji Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ ,,Solidarność” Koksowni Przyjaźń w zamian za odchodzącego na emeryturę Leszka Miczkę został wybrany Dariusz Głodkowski.

Delegaci Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ ,,Solidarność” Koksowni Przyjaźń podjęłi również stanowisko w obronie rozgłośni FAMA, oraz spółek zależnych

 Dąbrowa Górnicza 30.03.2015 r.

                                                 

Prezes Zarządu

JSW KOKS S.A.

                                                                                  Pan Edward Szlęk

 

STANOWISKO NR 1/2015

z dnia 27 marca 2015 roku

XXXVII Międzyzakładowego Zebrania Delegatów

Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego

,,Solidarność” Koksowni Przyjaźń

w Dąbrowie Górniczej

 

Na podstawie § 38 ust. 1 w związku z § 34 ust. 2 pkt 1 Statutu Niezależnego Związku Zawodowego ,,Solidarność” XXXVII Sprawozdawcze Międzyzakładowe Zebranie Delegatów NSZZ ,,Solidarność” Koksowni Przyjaźń w Dąbrowie Górniczej

przyjmuje następujące stanowisko

XXXVII Międzyzakładowe Zebranie Delegatów NSZZ ,,Solidarność” Koksowni Przyjaźń w Dąbrowie Górniczej stając w obronie pracowników spółek zależnych, stanowczo domaga się od Zarządu JSW KOKS S.A. i Zarządów naszych Spółek, o podjęcie skutecznych działań, które doprowadzą do podpisania ze stroną społeczną porozumień w sprawie polityki płacowej na 2015 rok.

Propozycja Zarządu JSW KOKS S.A. dotycząca wypłaty nagrody pieniżnej  za I kwartał 2015 roku w wysokości 1000 zł. i nagrody z okazji Dnia Koksownika w wysokości 900 zł. dla pracowników JSW KOKS S.A., bez jakichkolwiek  uregulowań i  decyzji właścicielskich, w tej sprawie, w stosunku do Spółek zależnych, po raz kolejny dzieli pracowników Grupy Koksowniczej, na tych pierwszej i drugiej kategorii.

Takie działania Zarządu JSW KOKS S.A. , zwłaszcza w przeddzień łączenia Spółek Zakład Remontów Mechanicznych Sp. z o.o. i REM-BUD Sp. z o.o. powodują bardzo duże niezadowolenie i napiętą atmosferę wśród pracowników tych Spółek.

Międzyzakładowa Organizacja Związkowa NSZZ ,,Solidarność” Koksowni Przyjaźń domaga się od Zarządu JSW KOKS S.A. podjęcia odpowiednich działań i decyzji właścicielskich, które zagwarantują wypłatę wyżej wymienionych gratyfikacji finansowych wszystkim pracownikom Grupy Koksowniczej.

 

 

                                                                                                          Z poważaniem,

                                                                  Przewodniczący MOZ NSZZ ,,Solidarność”

                                                                                    Koksowni Przyjaźń

                                                                                          Zenon Fiuk

DSC_0124 DSC_0121 DSC_0114

Spontaniczna akcja w obronie rynku pracy Utrzymania Ruchu JSW KOKS S.A.

czwartek, 12 marca, 2015

W dniu 11.03.2015 o godzinie 9:00 odbyła się spontaniczna akcja pracowników Koksowni Przyjaźń oraz spółek zależnych którym przewodził NSZZ Solidarność w sprawie obrony miejsc pracy Wydziału Utrzymania Ruchu.

Pracownicy domagali się od Zarządu JSWKOKS S.A. wstrzymania rozpoczętych prac związanych z likwidacją Utrzymania Ruchu na Wydziale Węglowni oraz wprowadzenia firmy zewnętrznej która by miała przejąć dotychczasowe obowiązki TRM, ponadto żądali rozpoczęcia rozmów i przedstawienia planów w stosunku do TRM, a nie działania po cichu za plecami pracowników i strony społecznej, podczas gdy pracownicy dowiadują się pokątnie że planuje się usunięcie ich miejsc pracy a te oddać firmie zewnętrznej. Pracownicy żądali również wyjaśnienia dlaczego obietnice, że miejsca pracy po wygaszeniu TRM przejmie nowo powstała firma ZREMBUD (właściciel JSWKOKS S.A.), zostały bez pokrycia.

Do kilkuset pracowników zgromadzonych przed budynkiem Zarządu  nie pofatygował się żaden z Prezesów obecnych w dniu 11.03.2015 na zakładzie. Prezes Edward Szlęk pomimo obecności na terenie Koksowni Przyjaźń nie przybył na spotkanie z pracownikami, a Prezes Henryk Kolender odmówił zejścia przed budynek tłumacząc się spotkaniem. Powyższe zachowanie pokazuje dobitnie jakie podejście do pracowników ma Zarząd. Po takim potraktowaniu pracownicy postanowili sami podejść do Pana Henryka Kolendra i osobiście poprosić go o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji związanej z TRM.

DSC_0106

DSC_0107DSC_0109

Pikieta NSZZ pod biurem poselskim Beaty Małeckiej-Libery (PO) w Dąbrowie Górniczej

wtorek, 10 marca, 2015

W dniu 9 marca delegacja członków NSZZ Solidarności odwiedziła biuro posłanki Platformy Obywatelskiej Beaty Małeckiej-Libery w  celu przekazania petycji dot. dialogu społecznego i rozpoczęcia rozmów w sprawie postulatów pracowniczych przedstawiony  przez trzy centrale związkowe. Planowane spotkanie z Panią poseł miało również na celu przekonanie posłów z naszego regionu do tego, aby wpłynęli na rząd, żeby wreszcie zaczęli szanować głos obywateli, i żeby dialog społeczny w naszym kraju wreszcie zaczął wyglądać tak, jak wygląda w cywilizowanym świecie.

Niestety pomimo wcześniejszego potwierdzenia obecności, pracownicy biura poinformowali nas że Pani poseł będzie o godzinie 9.00, nie zastaliśmy Pani Beaty Małeckiej-Libery na miejscu w biurze. Po przyjeździe na miejsce asystentka Pani poseł i poinformowała nas że przyjedzie ona do biura dopiero o godzinie 13.00.

 Czekając, rozdawaliśmy ulotki z naszymi postulatami na ulicy przed biurem poselskim.

petycja poseł

postulaty 1  Zdjęcie0055Zdjęcie0060 Zdjęcie0059  Zdjęcie0062

NSZZ Sprzeciwia się planom wydzielenia TRM wydz. PK1

piątek, 6 marca, 2015

trm PK1 1

trm pk1 _2

 

 

„Nie dajmy zginąć poległym…” – 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych!

czwartek, 26 lutego, 2015

Przez całe lata PRL-u nazywano Ich „zaplutymi karłami reakcji”, a wszystkie niepodległościowe organizacje, do których należeli określano jako „faszystów”, czy „bandy reakcyjne z pod znaku NSZ”. W zamian za ofiarną walkę w obronie wartości jaką była Niepodległość Ojczyzny wielu z Nich poległo z bronią w ręku, innych zamęczono w więzieniach ciągłymi przesłuchaniami i torturami, a jeszcze inni po okrutnych śledztwach przechodzili pokazowe procesy, które były kpiną z wymiaru sprawiedliwości, a których wyrok był oczywisty – natychmiastowo wykonywano kary śmierci. Jedynie nielicznym udało się przetrwać stalinowski reżim, aby żyć dalej przez długie dekady Polski Ludowej z piętnem „reakcyjnego bandyty”. Zaledwie garstka z Nich dożyła tzw. odwilży i ustawy honorującej ich wieloletnie zmagania w szeregach SZP, ZWZ, AK, DSZ, ROAK, NZW, NSZ, SN, i WiN z oboma okupantami. Dożyli oni również dużej liczby rewizji nadzwyczajnych od wyroków śmierci, które otrzymali ich dowódcy i towarzysze partyzanckiej doli i niedoli… a tych trzeba przynajmniej przypomnieć!

Ziemia-rycka-ma-bogatą-historię-związaną-z-Żołnierzami-Wyklętymi-na-zdjęciu-pluton-Żbika-9-VI-1946-r

 fot. pluton Żbika 9 VI 1946

Po ponad 48 latach, które dzielą nas od dnia w którym został zastrzelony ostatni niezłomny i niepokorny Żołnierz Wyklęty, walczący o Wolność i Niezawisłość narodu Polskiego – Józef Franczak ps. „Lalek”, mamy okazję oficjalnie z mocą ustawy parlamentarnej obchodzić Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych – bohaterów walki z sowietyzacją Polski po II wojnie światowej, oraz bohaterów, którzy swoją ideową walką stali się symbolem do naśladowania przez pokolenia poznańskiego czerwca, i Solidarności.

„Żołnierzami Wyklętymi” zwykło się nazywać żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego, którzy pięć lat okupacji niemieckiej zmuszeni byli zamienić na idący ze wschodu, niczym burza, stalinowski reżim. W odróżnieniu od tej części społeczeństwa, która uznała władzę ludową narzuconą odgórnie na polecenie Stalina, Oni – wyklęci przez komunistyczny system, nie złożyli broni. Jeszcze raz poszli do lasu broić miejscowej ludności przed kradzieżami i gwałtami MO, UB i NKWD. Podziemie niepodległościowe na skutek braku reakcji aliantów na komunistyczne fałszerstwo zamiast demokratycznych wyborów, oraz na fakt iż państwa zachodniej Europy uznały Polskę pod rządami sowietów, świadomi braku perspektyw żołnierze niepodległościowych organizacji zmuszeni byli przyjąć symboliczny kielich goryczy od komunistycznych władz w postaci tzw. „amnestii”, które okazały się podstępnymi pułapkami. Nadal tropiono i mordowano nie tylko tych, którzy nie chcieli się ujawnić, ale także tych, którzy to uczynili. Władza ludowa jeszcze raz zademonstrowała wtedy, co są warte jej zobowiązania i przyrzeczenia.

Za koniec ich zbrojnego oporu uznaje się datę zastrzelenia sierż. Józefa Franczaka ps. „Lalek” w Majdanie Kozic Górnych (gm. Piaski) 21 października 1963 r.

1-28444

Dlaczego właśnie 1 marca?!

Ostatnie chwile idących na śmierć członków IV Zarządu Głównego WiN opisywał ich współwięzień Mieczysław Chojnacki (ur. w 1924 r. i żyjący do dziś), członek Ruchu Oporu Armii Krajowej, skazany na karę śmierci, zamienioną na wieloletnie więzienie:

„1 marca 1951 roku w godzinach popołudniowych zburzono nasz świat zamknięty w czterech ścianach. Oddziałowy stojąc w otwartych drzwiach, odczytał z listy nazwiska osób mających przygotować się do wyjścia. Wyczytani, a było 7-8 więźniów, zaczęli zbierać skarbowe rzeczy im przydzielone i swoje osobiste drobiazgi, robiąc z tego węzełki. Znajomi i mniej znajomi zamieniali z sobą słowa pożegnania, gdyż wyglądało, że biorą ich w transport, to znaczy wywożą do więzienia karnego, ale wśród tych kilku wyczytanych byli dwaj koledzy z Czwartej Komendy WiN. Nie pamiętam, którzy, w każdym razie z wyrokami śmierci, bo o zmianie wyroku nie byli dotychczas powiadomieni. Wielu z nas powzięło podejrzenia o zmasowanej brance na egzekucję. Nawet wśród pozostałych na razie oficerów WiN też uznano taką możliwość. Nie trwało długo, gdy oddziałowy wezwał ich do wyjścia i grupa więźniów wyszła na korytarz. Nim jednak stalowe drzwi zatrzaśnięto, stwierdziliśmy na korytarzu obecność kilku strażników. Wkrótce po tym oddziałowy znowu odczytał z listy nazwiska kilku osób, aby z rzeczami osobistymi i skarbowymi przygotowali się do wyjścia. Między wyczytanymi znalazł się także ppłk Łukasz Ciepliński „Pług” – prezes Czwartej Komendy WiN. Pamiętam, gdy stał w grupce więźniów, wśród których byłem i ja, mówiąc powoli i dobitnie, że gdy spostrzeże, iż zanosi się na egzekucję, wówczas połknie srebrny medalik z wizerunkiem Matki Boskiej. Żegnając nas, jeszcze się zwracał o zapamiętanie tego, co zamierza uczynić z medalikiem. Po paru minutach i drugiej grupy kolegów nie było między pozostałymi w celi. Za jakiś czas oddziałowy, pełniący też obowiązki klucznika, polecił trzeciej grupie przygotować się i spakować „dobytek” więzienny. W tej grupie, złożonej z sześciu-siedmiu ludzi, znalazł się mjr Adam Lazarowicz „Klamra”, ten sam, który obdarzył mnie swoim zaufaniem, polecając zawiadomić jego rodzinę w wypadku, gdybym nabrał przekonania o śmierci majora. I teraz także zbliżył się do mnie ze słowami pożegnania i przypomnienia zobowiązania, jakie przyjąłem. Ja natomiast dałem słowo honoru, że gdy przeżyję, o wszystkim powiadomię jego rodzinę.

Całkowitej pewności, że tylko zabierają ludzi w transport, a nie na egzekucję, nikt z więźniów nie miał, nauczyliśmy się nie ufać tym zdradzieckim wrogom. Kilka chwil oczekiwania i grupa, w której był major „Klamra”, opuściła celę, wychodząc na korytarz. W charakterystyczny sposób stukały ich drewniaki, gdy szli korytarzem do wyjścia na klatkę schodową. Odgłos ich kroków oddalał się, aż ucichł zupełnie. Wydaje mi się, że zabrano z celi jeszcze czwartą grupę więźniów i w tej także znalazł się któryś z oficerów Czwartej Komendy WiN. Zabrano z celi śmierci tego popołudnia około połowy jej stanu, tak że pomieszczenie wydawało się mocno wyludnione. (…) Zrozumiały był więc nastrój niepokoju o los osób, które znaliśmy i cenili. Z rozstrzygnięciem i tak musieliśmy czekać do wieczornego apelu, a przez czas, który do niego pozostał, w małych grupkach rozważaliśmy, co może czekać ich tam, na dole, w piwnicach.

Po kolacji jak zwykle w niedługi czas odbył się apel, ale go nie przedłużano i polecono nam kłaść się spać. Jak już wspomniałem, w drugiej połowie lutego otrzymaliśmy metalowe łóżka i ustawiono je na trzech poziomach. Moje posłanie znajdowało się na trzecim, najwyższym poziomie i od skraja było pierwsze, o dwa metry, nie więcej, od okna i kibla. Miejsce to stanowiło świetny punkt obserwacyjny, dający w pozycji leżącej dobry wgląd na dziedziniec więzienny. Obok mnie swoje posłanie miał Maciek Jeleń lub Romek Woźniacki, poniżej nas, na drugim poziomie też dwie pary oczu czujnie wpatrywały się w ponurą scenerię, którą tworzyły budynki więzienia z czerwonej cegły, otaczające oświetlony placyk. Raptem nocny krajobraz ożywił się kilkoma postaciami ludzkimi, które rozdzieliły się, ustawiając pod murami budynków. Rozpoznaliśmy w nich uzbrojonych strażników. Po chwili, jak zwykle w takich okolicznościach, przemierzył dziedziniec naczelnik więzienia ze swoim pocztem. Patrzyłem na te przygotowania ze ściśniętym sercem. Zaraz dwaj funkcjonariusze więziennictwa z łaźni wynieśli złożone nosze, udając się pospiesznie do ukrytego przed moim wzrokiem miejsca kaźni. (…) Wreszcie pojawiła się też ekipa trzech eskortujących więźnia morderców. Szli szybko ze swą ofiarą, znikając za magazynem mundurowym. Po chwili padł strzał.

Pierwszy z zamordowanych był niewysoki, a takim wzrostem i przeciętną postawą podobnych do siebie było dwóch wśród Winowców: Łukasz Ciepliński i Józef Rzepka. Ale nie mogłem ustalić, który z nich zginął pierwszy. Z przykrością muszę podać, że dziś nie potrafię podać kolejności, w jakiej żołnierze WiN byli tego wieczoru zamordowani. Jednakże pięciu z nich rozpoznaliśmy na pewno. Majora Adama Lazarowicza poznaliśmy po wysokiej szczupłej sylwetce i charakterystycznym kroku, kpt. Mieczysława Kawalca można było poznać po wyniosłej, prostej postawie (najwyższy z całej grupy) i sprężystym kroku. Jestem pewien, iż Kawalca nie trzymano pod ręce, szedł nie dotykany przez plugawców. Porucznika Karola Chmiela także łatwo było poznać po niskiej atletycznej postaci, łysinie i długiej jak na niego jaśniejszej bluzie. W tym wypadku zaznaczam z naciskiem, że gdy Chmiela prowadzono na śmierć, w chwili gdy eskorta z nim miała skręcić za magazyn mundurowy, wyrwał się z rąk dwóch strażników, upadł na ziemię, wołając głośno rozdzierającym głosem: „Mordują…, mordują!”. W jednej chwili dopadli go, a trzeci z eskorty, idący zwykle za skazanym, zarzucił mu na głowę płachtę, tłumiąc głos, po czym powlekli szarpiącego się, znikając za narożnikiem magazynu. Ta gwałtowna scena, rozegrana wobec nas, niemych i bezradnych obserwatorów, zrobiła wstrząsające wrażenie. Jak mógł krzyknąć, przecież podobno usta zalepiano jakąś taśmą, co dawało się spostrzec. Widocznie oprawcy czynili swoją powinność niezbyt starannie, co umożliwiło Chmielowi na głośny protest przeciw dokonywanemu zbrodniczemu bezprawiu.

Por. Franciszka Błażeja i kpt. Józefa Batorego rozpoznaliśmy także po wyglądzie odzieży więziennej, postawie i sposobie chodzenia. Zwracam uwagę, że wtedy zamordowano nie tylko siedmiu oficerów WiN, ale także jeszcze kogoś nieznajomego, a więc tego wieczora było osiem ofiar, nie siedem. I jeszcze jedno: w czasie tej masakry do jednego z zamordowanych oddano dwa strzały, jeden strzał, w minutę potem – drugi. Widocznie pierwszy strzał nie był dosyć skuteczny. (…) Wydaje mi się, że egzekucja nie trwała dłużej niż godzinę. Długo w celi koledzy nie mogli zasnąć, szepcąc między sobą i rozważając wydarzenia strasznego dnia i wieczora. (…) Mnie i kolegów zastanowiła taktyka władzy więziennej w dniu 1 marca 1951 r., gdyż do tej pory w czasie poprzednich rozstrzeliwań trzymali nas na zbiórce, utrudniając śledzenie wypadków. Tymczasem w ostatniej, którą dane było przeżyć, postąpiono inaczej, jakby pozwalając na przyglądanie się tragicznym przemarszom. (…) Przez następne dwa dni czuliśmy się bardzo źle psychicznie, wiele godzin przechodziłem w „kieracie” sam i z kolegami stale w rozmowach powracaliśmy do nieżyjących już naszych znajomych, a polskich patriotów”.

(cyt. za: Elżbieta Jakimek-Zapart, Nie mogłem inaczej żyć… Grypsy Łukasza Cieplińskiego z celi śmierci, Kraków 2007).

źródło: Nasz Dziennik

 

Skąd się wziął tłusty czwartek

czwartek, 12 lutego, 2015

Skąd się wziął tłusty czwartek

Tradycja świętowania w Polsce ostatnich dni karnawału, nazywanych „ostatkami”, „zapustami” czy „mięsopustami” sięga średniowiecza. „Ostatki” były najbardziej sutym i wesołym okresem w roku kalendarzowym. W nim szczególnie wyróżniał się „tłusty czwartek”. Konsumpcja i zabawy w tym dniu przybierały na sile – mówi Małgorzata Kłych, etnograf z Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu.

 Dawniej „tłusty czwartek” upływał głównie na jedzeniu ogromnych ilości tłustych potraw i słodkości, które zapijano alkoholem. Bo przed Wielkim Postem ludzie chcieli się dobrze najeść i zabawić. – Na stoły trafiały kraszona kasza, kapusta ze skwarkami, słonina i sadło, a u bogatych mięso i kiełbasy. Podawano również pączki, które kiedyś nadziewano słoniną, boczkiem i mięsem. Pączki na słodko pojawiły się w Polsce w XVI wieku. Na Śląsku zwane były kreplami. W niektórych regionach nadziewane były orzechami lub migdałami. Wierzono, że ten kto na nie trafi, zazna dostatku – opowiada Małgorzata Kłych.
W naszym regionie zapustne obrzędy były bardzo urozmaicone, choć całkowicie pozbawione elementów religijnych. Ich brak tłumaczy się tym, że w okresie karnawału nie odbywały się większe uroczystości kościelne. Na wsiach organizowano przeróżne pochody przebierańców, którzy radowali się z rychłego nadejścia wiosny. Najbardziej popularnym było tzw. „wodzenie niedźwiedzia”. Miś ubrany w futrzaną czapkę i kożuch odwrócony włosiem na wierzch, prowadzony był od zagrody do zagrody przez przebranych mężczyzn. Orszak miał do wypełnienia ważne zadania. Uczestnicy pochodu przebrani za młodą parę zapraszali gospodarzy na wesele, czyli na wieczorną zabawę w karczmie, strażak i policjant pobierali kary za zaniedbania w gospodarstwie, złodziejka kradła chleb, lekarz badał domowników, cyganka wróżyła, a kominiarz smarował sadzami. Gospodarze dawali przebierańcom jaja, chleb, ser i drobne datki.
Ostatnią okazją do imprez bogatych w jedzenie i trunki był tzw. „śledzik”, czyli wtorek przed Środę Popielcową. Jego nazwa najpewniej pochodzi od regionalnych zabaw ludowych.
– Na śląskich wsiach uczestnicy zabawy całowali śledzia wiszącego na nitce. To miało im przynieść szczęście – mówi Małgorzata Kłych.
Bywało, że po północy ludzie nie zamierzali skończyć z obżarstwem i opilstwem. Wtedy biesiadników przeganiała postać w łachmanach ze śledziem uwiązanym na tyczce. Nie raz za karę musieli zjeść bardzo słonego śledzia bez popijania.
– Po północy w karczmach cichła muzyka i odbywał się tzw. pogrzeb basa. Skrapiano instrumenty wódką lub winem i zakopywano je do ziemi. To oznaczało, że w okresie Wielkiego Postu nie wolno bawić się, śpiewać i muzykować. Na znak, że nastał już Popielec do karczmy wnoszono garnek z żurem i śledzia. Od tej pory przez 40 dni w jadłospisie były tylko żur, śledzie i mączne jadło – wyjaśnia Małgorzata Kłych.
źródło: Beata Gajdziszewska, www.solidarnosckatowice.pl

Szukaj

Kalendarz

lipiec 2025
P W Ś C P S N
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
28293031  

Gallery

karczma-2010-290

Odwiedziny

  • 321967Gości razem:
  • 157Gości dzisiaj:
  • 177Gości wczoraj:
  • 0Goście obecnie online:
  • nie_damy_sie_zakneblowac
  • grosik
  • prawo_pracy
  • koksownia_przyjazn
  • boks
  • fds
  • Region Śląsko-Dąbrowski
(c) 2009 - 2011 MOZ NSZZ Solidarność Koksowni Przyjaźń Sp. z o.o. w Dąbrowie Górniczej
Administracja i aktualizacja: Jacek Imbor